Przegląd Rękodzielniczy – Sirius Jewelry
Sirius Jewelry & paintings – krótko o narodzinach.
Na początku był chaos i to dosłownie. Otwierać czy nie… Robić to? Nie uda się… Dam radę… i tak dalej. Pod wpływem kilku bodźców zdecydowałem się na założenie firmy. Oczywiście wymyślanie nazwy firmy było gorsze, niż oglądanie kiepskiego włoskiego filmu, ale w końcu się udało – Sirius Jewelry. Najważniejszy był główny człon nazwy czyli Sirius. Wzięło się to z tego, że na każdej pracy plastycznej zawsze się tak podpisywałem. Na bierzmowaniu moim trzecim imieniem został właśnie Syriusz. I tak już pozostało.
Kto stoi za marką Sirius Jewelry, kilka słów o mnie.
Od najmłodszych lat pociągało mnie tworzenie. Zaczęło się od prostych rysunków, kolorowanek, dodatkowych zajęć plastycznych po szkole. Narastała pasja do malowania i rysowania, a wraz z nią moje pragnienie wiedzy.
W pewnym momencie powiedziałem, że spróbuję czegoś nowego. Poszedłem do szkoły florystycznej. To było coś niezwykłego. Spotkałem tam wielu cudownych ludzi, w tym wspaniałą osobę, która zaszczepiła mi w głowie pomysł tworzenia biżuterii. Biżuteria soutache. To był początek mojej wielkiej przygody.
Biżuteria, obrazy i techniki, które wykorzystuję.
Potwory, które wyszły z moich rąk na starcie, można porównać do stopionego sera w pizzy… Po miesiącach ćwiczeń moje małe gnioty zaczęły przypominać biżuterię. Pomyślałem więc, że jeśli nie wychodzi to tak źle, to może zajmę się tym na poważnie. W międzyczasie na mojej drodze pojawiło się kilka osób, które bardzo zmieniły moje życie. Cudowne, kolorowe dusze, którym wiele zawdzięczam. Dzięki nim mogę dzielić swoje pasje jakimi są tworzenie biżuterii i obrazów z szerokim gronem odbiorców. Z czasem mój sutasz stawał się coraz bardziej precyzyjny. Wielką radość sprawiało mi to, że podoba się innym ludziom. Szyłem więc dalej.
Gdzieś po drodze natrafiłem na glinkę polimerową, w której się zakochałem. Zacząłem gnieść, wałkować, rzeźbić i tworzyć biżuterię inspirowaną naturą. Wisiory imitujące gałęzie, mech i liście, zakładki do książek z odciskami prawdziwych liści. Starałem się zawsze, aby projekty nad którymi pracuję były zrobione z dbałością o szczegóły.
Lubiłem mieszać techniki. Łączyć w biżuterii techniki, których używam do tworzenia obrazów. Obrazy to też część mojej historii, bardzo ważna część. W skrócie na obrazach uwielbiam rdzę i brud.
O czym to ja…Okej…, Mieszałem więc różne techniki i w ten sposób powstały jedne z moich ulubionych kolczyków w kształcie liści, ale pokrytych rdzą. Naprawdę je lubię.
Co było dalej? Jako, że uwielbiam naturę, chciałem zawsze zająć się biżuterią z drewna i w ten oto sposób to mojej pracowni zawitała również żywica. Było z tym sporo zabawy. Pierwsze próby były trudne, ogarnianie tematu na poważnie, ból pleców, starte linie papilarne, bywało różnie, ale myślę, że było warto.
To, co ma dla mnie znaczenie
Efekt pracy z drewnem jest zaskakujący i fascynujący. Uwielbiam też myśleć o tym, że nosząc taki wisior czy inny element biżuteryjny mam na sobie fragment czegoś ważnego, fragment lasu. Najbardziej nie mogłem doczekać się pracy nad bransoletkami. Dorwałem w ofercie Manzuko piękne drewniane koraliki, które idealnie pasowały do moich projektów. To by było w skrócie na tyle. Walczę dalej.
Moje wyroby można znaleźć na facebooku, instagramie, oraz w galeriach m.in ArtMadam, Decobazaar, Etsy, ArsNeo, Artillo, a już wkrótce w moim sklepie.
Zostaw komentarz